4

Dyskretny urok jesiennych listków

I w końcu przychodzi jesień – wspaniała nagroda od natury za przetrwanie japońskiego lata. Nie obyło się  wprawdzie bez tajfunów, ale po nich nadchodzi słońce i oszałamiająca eksplozja koloru. W połowie listopada zaczyna się szał koyo, czyli podziwiania jesiennych kolorowych liści – rozrywka niemal tak popularna jak wiosenne pikniki pod kwitnącymi wiśniami. Odwrotnie do sezonu wiśniowego, czerwone klony i żółte miłorzęby najpierw pojawiają się na północnej wyspie Hokkaido, a następnie powoli postępują na południe.  W mediach pojawiają się codzienne aktualizacje na temat frontu koyo, a poniedziałkowe rozmowy zaczynają się od debriefingu na temat najlepszych miejsc do podziwiania kolorowych listków.

A listki faktycznie obłędne! Nie mogę się zdecydować, czy bardziej zachwycają mnie jaskrawoczerwone momiji (kloniki) w kształcie łapek Mili, czy też złote wachlarzyki ginkgo (prastarych miłorzębów). Jedne i drugie delikatne jak najszlachetniejsza koronka. Nie pierwszy już raz nachodzi mnie spostrzeżenie, że japońska natura jest zminiaturyzowana, ale też bardziej „skondensowana”. Kwintesencja piękna i witalności. Podobnie ma się rzecz z warzywami (ogórkami, bakłażanami) – znacznie mniejszymi, ale też bardziej intensywnymi w smaku od swoich zachodnich odpowiedników – a nawet z samymi ludźmi – drobnymi, niepozornymi, a żyjącymi dłużej niż jakakolwiek inna nacja.

Ginkgo

Momiji

Liście wiśni też niczego sobie

Snując się po parkach i świątyniach, jeszcze bardziej niż drzewami zachwycamy się japońską umiejętnością celebrowania ich piękna. Ta rzadka umiejętność zatrzymania się na chwilę w szaleńczym pędzie, dostrzeżenia małych codziennych cudów czyni Japończyków prawdziwymi smakoszami życia. Choć koyo – podobnie jak wiosenne hanami – ma też swoje ciemniejsze strony.

Do podświetlanego wieczorem parku Rikugien wybieramy się (w dodatku z wózkiem!) w sobotnie popołudnie. Na miejscu okazuje się, że na podobny pomysł wpadło pół Tokio. Mrowiem tym dyrygują – wyposażeni w megafony i „miecze świetlne” (jak nasi chłopcy określają podłużne latarki) – zawiadowcy ruchu. Posuwamy się więc w żółwim tempie w jedynym dozwolonym kierunku. Co chwila z przerażeniem sprawdzamy, czy któreś z pięciorga „naszych” dzieci (towarzyszą nam dwie koleżanki Jasia i Ignasia) nie zostało porwane przez ludzką masę albo nie wpadło do stawu. Okoliczności umiarkowanie sprzyjające kontemplacji…

Bywa tłoczno…

W kolejny weekend decydujemy się na znacznie rozleglejszy Shinjuku Gyoen – tokijski odpowiednik Central Parku i jedno z naszych ulubionych miejsc w Tokio. Chłopcy jak szczeniaki tarzają się po równo przystrzyżonych trawnikach, a my z rozczuleniem przyglądamy się idealnym japońskim rodzinkom pozującym do zdjęć pod kolorowymi drzewami. Ona najczęściej  w płaszczyku w stonowanym kolorze, on w stylowym kaszkiecie, dzidzio w kamizelce (chłopcy) lub gustownej sukience (dziewczynki). Po 15 minutach robi nam się jednak szkoda maluchów, które zamiast biegać, przekazywane są z rąk do rąk i zmuszane do ciągłego uśmiechu. Sweet focia na Instagramie okazuje się ważniejsza od samego doświadczenia…

Nasze dzieci…

…i dzieci japońskie

Mimo to na myśl, że to nasza ostatnia jesień w Japonii (tak, tak, latem wracamy do Europy) nachodzi mnie iście japońska melancholia przemijania.

Już jesień
czy to wszystko jest życiem
małej cykady

Buson (1755)

4 Comments

  1. Aniu, dzięki za piękny tekst, Wiktorze – dzięki za piękne zdjęcia. To pod tytułem “Momiji” powinno się znaleźć na wystawie:)
    Kochani, ta umiejętność kontemplowania piękna i “chwili” to cecha Japończyków, która zachwyca mnie od pierwszej wizyty u Was. Mam nadzieję, że i Wam, (a może) i nam udało się trochę tej umiejętności uszczknąć.

    • Mamku, Ty akurat umiejętności celebrowania “tu i teraz” mogłabyś uczyć samych Japończyków! 🙂

  2. Wspanialy tekst i cudowne zdjecia! Stesknilismy sie juz bardzo i czekamy na Wasz powrot!

    • Ooo, my też się okropnie stęskniliśmy, więc mamy powód do radości z powrotu do Brukseli 🙂

Leave a Reply to Ewa Jassem Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *